23 maj 2012
Seans REM
Autor: elkaone. Kategorie: Moje wiersze .
Plakat zachęcał: maraton filmowy.
Cała noc w kinie?
Na początek horror. Wysokościowce nachylały się kołem do siebie,
jakby chciały się naradzić, co zrobić z tymi tam,
w dole. Bladoniebieski prześwit stawał się coraz mniejszy,
cienie coraz dłuższe. Na wyblakłej trawie wesoło żarzył się
nieświadomy grill. Skwierczenie tłuszczu zagłuszało
szept z góry. Trawa blakła ze strachu.
Film muzyczny z nowojorskiego studia Cassandry.
Speszony posiadacz bardzo osobistego autografu
z trudem przełyka gorycz nierozpoznania.
Twarz gwiazdy rozjaśnia iskra przypomnienia.
Na próżno. Znika, a ja zostaję z niespełnioną obietnicą,
w atmosferze bliżej nieokreślonego zagrożenia.
Nad ranem melodramat. Odrzucenie rozmowy
rekompensuje werbel sporego stosiku monet.
Głodny automat dzwoni ostro
z dziwnym zaproszeniem. Nie jestem głodna,
w każdym razie nie na pizzę. Nowalijki. Tak, świeżość.
I nadal ten sam głos, co na pustym
zimnym dworcu sprzed lat. Wtedy łamał się
z bólu. Zamarzał mimo kolejarskiego szynelu.
Komentarze (2)
kolodziejski:
23 maj 2012 o 14:28.
Niezły seansik i jaką rozmaitość oferuje! Zazwyczaj maratony filmowe komponuje się według reguły podobieństwa. Jak widać sny mają gdzieś reguły, robią swoje i dobrze, bo później można o tym poczytać. Piszę pochwałę snów, bo o wykonaniu nie ma co gadać, klasa i tyle.
elkaone:
23 maj 2012 o 14:31.
Życie przerasta kabaret, a nasze sny pomysłowość twórców maratonów. I tego będziemy się trzymać. Za słowa o formie dygam