29 maj 2014
Ratatouille
Autor: elkaone. Kategorie: Moje wiersze .
Kolaps to takie ładne słowo. I niebezpieczne.
Wsysa jak szarość i saksofon Hendersona.
Lejek zwęża się i im niżej jesteś,
tym trudniej wrócić.
Tyle odwagi w szczęściu jak psi ogon,
ile w krzyku, który może się wykrzyczeć.
To lepsze od plucia w lustro, ale ponosisz
ryzyko drwiny.
Za chwilę może mnie nie być,
ale szukam siły w krzyku i śmiechu
bez powodu. Bez uzasadnienia,
bez przerwy.
Komentarze (2)
marek:
31 maj 2014 o 9:08.
Takie tańce na ostrzu połączone z balansowaniem, bo ostrze oferuje nielichą krawędź, są niesamowite. I bardzo fajnie w tym wierszu tańczysz, taka, powiedzmy, rumba tańczona na samej krawędzi skraju, jak tu, to jest widok
Na dodatek odsyłasz czytelnika tu i tam, żeby chwilę pomyślał i zdążył na oklaski.
Brawo!
elkaone:
31 maj 2014 o 12:51.
Widok niebezpieczny bywa zazwyczaj ciekawy Więc warto zaryzykować. Odsyłaczom uprzejmie dziękuję za udział w wierszu, a czytelnikom, którzy się doczytają, pokłon Tobie w pierwszej kolejności.