29 wrzesień 2003
* * * (Podobno dusz jest siedem)
Autor: elkaone. Kategorie: Moje wiersze; Wiersze poważne .
Podobno dusz jest siedem. Jedna z nich słowiańska.
Kiedy czasem zamarzysz o sadzie wiśniowym
tak bardzo, że go nikt już nigdy nie opisze
równie pięknie jak Czechow, kiedy wiśnie smażąc
pomyślisz sobie – po co tracić czas, gdy można
szybciej zrobić wiśniówkę ku wspólnej radości,
kiedy widzisz w krąg mężczyzn ubranych na biało
uchylających lekko przed tobą panamy,
gdy myślisz o leniwych sennych popołudniach,
wtedy odzywa w tobie się dusza słowiańska,
która uwielbia ciche, zadumane ranki,
umęczone rozterki, naprawianie świata,
cudne, cudne manowce, porywy uczucia,
spektakularne zrywy i czas rozwodniony,
co przecieka przez palce różnym Obłomowom.
W drugiej duszy zabłąkał się strzępek jarmułki.
O tym strzępku ciekawie wujek opowiadał,
że jest w każdej rodzinie polskiej od pradziada.
Wujek wierzył w to święcie, choć sam był góralem
z nosem takim perkatym, że aż niegóralskim,
który kiedyś w rodzinie nazwano ludowym.
Tym nosem patrzył w niebo, z którego maluśki
machał do niego rączką, śmiał się całą gębą,
kiedy wujek ?na górce? popijał z rajcami
snując swe opowieści. Stąd było daleko
bardzo do dusz następnych; przecież się znalazły,
chociaż ich trzeba szukać było długie lata.
Trzecia skryta przed światem nazbyt prozaicznym,
co może zranić, zabić, lub – co gorsza – wchłonąć,
romantyczna i czuła pod żółwią skorupą.
Tę mało kto zobaczy. Czwarta pielęgnuje
twój umysł niby ogród, w którym zadbać trzeba
o najstarsze rośliny, lecz wciąż sadzić nowe.
Inaczej uschnie szybko, albo się opatrzy
w swym ułożonym pięknie, podobnym ogrodom
francuskim, zwykle tyleż zadbanym, co nudnym.
Piąta dusza szaleństwa. Budzi się nocami,
ale i w dzień ożywić czasem ją potrafi
zimne niebo, wichura i czyjeś spojrzenie
spragnione lub zbyt oschłe. Na dobre zbudzona
zazwyczaj nie chce odejść. Mało snu jej trzeba,
więc z tą duszą dokazać możesz bardzo wiele,
bo dobę ci wydłuży. Szósta bojaźliwa.
Boi się gwaru, pustki, wszystkiego po trosze,
a już najbardziej śmierci – czy to w pomarańczach,
czy w nagłym skurczu bólu przyjdzie się z nią spotkać.
Nie będzie na nią czekać nigdy z utęsknieniem
nawet po długim życiu. Siódma upragniona.
W niej to się wytwarzają ruch i spokój wzajem
jako mawiał Konfucjusz. W złotej równowadze
pomiędzy sprzecznościami bezskutecznie szukam
drogi, na końcu której ktoś szepnie mi bar-do.
29.09.2003