29lipiec2014

Gorącą nocą

Autor: elkaone. Kategorie: Moje wiersze; Wiersze poważne.

Berserkowie i chałupce
pojawili się w towarzystwie lśniących
czarnych limuzyn nieznanej marki.
O chałupcach jako istotnym elemencie rzeczywistości
opowiadał Dyciu, spychając limuzyny na dalszy plan.

Cło było niskie, ale nie zdążyłam go uiścić,
bo ktoś mnie wezwał na powierzchnię snu.

Berserkowie najedli się amanita muscaria
i odjechali czarnymi limuzynami.
Zostaliśmy bez aut i chałupców.

Na uliczce fałszywie obiecującej ciszę
niechętnie wstawał gorący ranek
z warkotem samolotu, stukotem pociągu,
oczekiwaniem na noc limuzyn.

0 

28lipiec2014

Transmisja z obserwatorium

Autor: elkaone. Kategorie: Moje wiersze.

Wzrok rozumie zbyt wiele naraz.
Co znaczy, że nie rozumie nic.
Kochamy się przez otwarte oczy,
wydaje się, że dajemy/bierzemy świat.

Tymczasem spróbuj oczami przetłumaczyć
chmury na tkaninę i z powrotem. Nie.
Zamknij oczy i patrz. Widziana twoimi rękami,
smakowana ustami, jest prawdziwsza
od każdej opowieści.

Dowidujesz się od środka do rzeczy ważnych
i niewidzialnych. Nigdy tego nie opowiesz,
nie dotknie ich nawet najbliższa przez skórę,
choćbyś chciał wymienić się wszystkim, co masz.
Ale masz świat za skórą i oczy, próbuj.

0 

25lipiec2014

Rozważania na deszczowy dzień

Autor: elkaone. Kategorie: Moje wiersze; Wiersze poważne.

Gdyby sfotografować twój uśmiech,
czy stałby się mój? Mogłabym ci go wypożyczać
w ciemne dni,  w jasne przechowywałabym starannie
w lodzie, żeby się nie zepsuł.

Gdyby twoją pracą było patrzenie,
stwarzałbyś świat co dzień nieznany i nowy.
Najładniejsze dokumentowalibyśmy zdjęciami
albo wierszami, inne odsyłałbyś do poprawki.

Gdybyś umiał kręcić wiatr, zakręcałabym nim
papiloty, prostując to, co kręte.
A potem szlibyśmy prosto do celu
bez wątpliwości.

Gdybyśmy znali cel, nie byłoby o czym
pisać wierszy, wystarczyłoby iść.
Na szczęście cel jest tajemnicą
Deszczu, wiatru i drzew.

Nie naszą.

0 

22lipiec2014

Rok chmur

Autor: elkaone. Kategorie: Moje wiersze.

Nie lubię oglądać świata z góry.
Na schodkach tłoczą się ci,
co chcą górować.
Autobus skacze na wybojach.
Uszy zamknięte.
Otwieram oczy na ciszę.
Wokół las jak schronienie.
O czym śnią drzewa?
Chmury idą za mną  trop w trop
Wiatraki tną je na plastry.
Noc próbuje przykryć czerwień,
podgląda chmury od spodu.
Kładziemy się spać w czerwieni,
zapominając o porannej bieli.

0 

16lipiec2014

Bezsilność

Autor: elkaone. Kategorie: Moje wiersze; Wiersze poważne.

Dookoła wielki wiatr
podnosi tumany kurzu, pleśni, noski klonu,
rozsiewa nasiona traw.

Szum.
W tle anarchicznie wtóruje Magg Zelma.

Ostry błękit kłuje w oczy.
Nieważne i nieważkie zmierza w tym samym kierunku.
Chce iść, nie dojść.

0 

14lipiec2014

BŁOGOSŁAWIONY GIPS, SZNUREK I DRUT

Autor: elkaone. Kategorie: Marek Kołodziejski; Wiersze przyjaciół.

Powiedzmy, że to będzie upalny dzień, upalny wiersz,
gdy pije się litrami i te same litry, nami przemienione,
zostają jako nasz ślad. Idąc tym tropem niechybnie
wpadniesz na mnie, a później na wiersz. Czy on jest mój?

Wiersz jest niczyj, jak niczyja jest woda, ziemia i niebo.
Jestem niczyj, mówię, a wiersz to powtarza, bo wiersz
teraz ma etat suflera-pomagiera, który tasuje powietrze
do nowego rozdania. Obstaw. Mnie, wiersz, co innego?

W tym upale, który opiewamy i wyśpiewujemy cieniem,
widzieliśmy figurę ponad miastem. Wiersz powiedział:
dobrze, że on jest z gipsu i patrzy ? nie patrzy na nich,
bo gdyby mógł zobaczyć, to świat byłby z gipsu i potu.

0 

14lipiec2014

NAJMNIEJSZA ODLEGŁOŚĆ

Autor: elkaone. Kategorie: Marek Kołodziejski.

W ucieczce, biegiem, od rzeczy do sprawy,
od człowieka do człowieka. Pokaż mi drogę,
określ kierunek. Zanim padnę, bo skończy się
oddech i zabraknie płuc, a także krwi, będę biegł.
Takie obietnice, weksle na wytłuszczonym papierze.

Mógłby to być papierek od cukierka, historyjka
z gumy do żucia. Cała opowieść w dwóch,
trzech obrazkach. Nie ma czasu, trzeba biec
i obiecywać kolejnym ludziom i sprawom siebie.
Tak, dostaniecie mnie całego, a tu daję wam zastaw.

Teraz przemieszczam się powoli, od papierosa
do papierosa. Za oknem śnieg srogiej zimy
rusza w drogę, bo zima odbiegła, wróciła wiosna,
by cierpliwie kultywować ruch. No to lecę,
dam ci fant, weź ten papierek i złóż go na sercu.

0 

14lipiec2014

BONNIE I CLYDE

Autor: elkaone. Kategorie: Marek Kołodziejski; Wiersze przyjaciół.

Byłbym na czas, bo zdążyłbym bez trudu,
ale pojawiły się zimy tak śnieżne, że tylko
śnieg był w ruchu, a później wiosny i lata,
były dzikie upały, z nieba się lało słońce,
asfalt umierał, o, jak on śmierdzi, kiedy
umiera, a przecież trup asfaltu jest zaporą,
zaraz później jesienie wkręcały mnie
w swoje wariactwa, liście spadały, słońca
nie było, szedłem po omacku wpadając
na mokre pnie drzew albo na innych,
tyle o porach roku, które stanęły wbrew
moim zamiarom, mogę o nich powiedzieć,
że były czyste i młodzieńczo wzniosłe,
ach, ten dziecięcy idealizm, wspominam go
z prawdziwym rozrzewnieniem i czułością,
ale dość wątków pobocznych, pora wrócić
do opowieści o mojej podróży, gnałem
nawet we śnie, we śnie poruszałem się szybciej,
niż zazwyczaj, a jednak awarie lokomotyw,
defekty rozkładów jazdy i nieuprzejmi konduktorzy
stanęły na przeszkodzie, nawet zuchwałe
porwanie drezyny z ręcznym napędem,
o którym wspomniały pomniejsze gazety,
nic nie dało, bo rozebrano trakt, a także
stacje przyległe, co za fatalny okoliczności
zbieg, jednak nie miałem czasu na rozpacz,
pieszo wyruszyłem, a za mną wilcze stada
szły trop w trop, bywało, że wilki były mi
myśliwym, a w inne dni stawały się ofiarą,
bo jakbyśmy nie kluczyli, zawsze nam
wychodziło kółko jako azymut marszruty,
więc kiedy już dotarłem na ten zarośnięty
peron, to starczyło mi czasu na pomachanie,
i nucąc adieu wyruszyłem w drogę powrotną,
przebijać się przez pory roku, sezony, okólniki,
pisma przewodnie i poprawki do rozkładów
jazdy, zmienne kursy cen zakupu i sprzedaży,
odmiany mód, smaki i zwyczaje, zwyżki
i spadki, kroniki wypadków, nasypy i przepusty,
puszcze, zagajniki, szkółki leśne i ostoje,
ale spokojne jest moje serce, bo słowa danego
dotrzymałem, teraz już tylko muszę zdążyć
na kolację, wybaczcie mi i ty, i ty, i ty, i ty.

0 

14lipiec2014

Retrospekcja

Autor: elkaone. Kategorie: Moje wiersze; Wiersze poważne.

Pamiętasz te postaci, poszukujące autora?
Nie chciały być fragmentem, pragnęły pełni.
A on zabrnął w ślepą uliczkę, utknął tam,
zapomniał o nich i o sobie.

W końcu odeszły na poszukiwania kogoś,
kto by je opisał pięknie i prawdziwie.
Bo piękno w prawdzie, tak sądziły.

Teraz on poszukuje postaci, bez których nie istnieje.
Przemierza nerwowo puste kartki, z których
wymazano nawet tło, próbuje nowych dekoracji.
Mówi: dokończę to, ostrzy kolejne ołówki,
łamie je i płacze.

0 

10lipiec2014

Save as

Autor: elkaone. Kategorie: Moje wiersze.

 

Świat pisze się sam. Zapisuje się codziennie
w plikach systemowych, nas tylko w tymczasowych.

Historie piszą się same. My tylko nieudolnie
stawiamy litery, próbując zapisać niezapisywalne.

W kruchym balansie między ćmą a płomieniem przybliżamy się,
wirujemy, oddalamy, uparcie wracamy do siebie.

Posłuchaj: słyszysz śmiech dochodzący z pustki?
Wszystko poza nią jest opinią.

A świat i tak już gdzieś tam, w ustawieniach, ma zapisany
termin usunięcia plików tymczasowych.

0 

Kategorie

Linki poetyckie

Ludzie i miejsca

Archiwa