29sierpień2017

Migawki

Autor: elkaone. Kategorie: Moje wiersze.

Koło przeskakuje po parę obrotów; zacina się mechanizm,
kręcimy się jak chomiki.

Skok. Stoimy w śniegu po kostki
i nie ma stamtąd wyjścia, na pewno dobrego.
To się nie może udać, jednak się udaje.

Skok. Ktoś chowa buty, wtedy nie wyjedziesz.
Taka rozpacz zaklęta w tych kawałkach skóry.
Potem patrzysz na niego, nie możesz uwierzyć.

Skok. Kobieta jedzie daleko od siebie
nie chce już być ze sobą, to za bardzo boli.

Skok. Oszukany ptak śpiewa ciemną nocą.
Wiatr jest po jego stronie, głos rozpuszcza się
w czerni.

0 

28czerwiec2017

Kadr nieporuszony

Autor: elkaone. Kategorie: Moje wiersze.

Św. Mikołaj zrzucił skórę. Człowiek podniósł ją,
bo co się ma dobro boże marnować.

Posadzony na ławce, w płowiejącej na słońcu
czerwieni uniformu obiecuje prezenty z dna.

Worek przy jego nogach od Bożego Narodzenia
utrzymuje wysoką temperaturę oczekiwania.

Powszechnie wiadomo, że tylko zwłoki przyrządzone
przez zakład do ostatniej chwili nie wydają przykrego zapachu.

Nikt nie schyla się po prezenty, a worek jest
obowiązkiem stroju.  Pies zaznacza go bez uszanowania.

0 

29marzec2017

Per adulti

Autor: elkaone. Kategorie: Moje wiersze.

Pamiętasz? Posłuchaj. Odwróć głowę.
Ta melodia. Ta książka. To zdjęcie.
Niegdysiejsze śniegi stopniały
I znikły. Nawet mokra plama wyschła.

Power. Jeszcze nie musi się czekać
na czerwoną czy ciemną gwiazdę,
żeby ją złapać za ogon.
Patrz. Żarzy się. Jest blisko.

Na razie dźwięk. Szumna szybkość
przemieszczeń. Ruch. Radość.
Nic z kamienia. Pomniki na potem.

0 

21styczeń2017

Zima

Autor: elkaone. Kategorie: Moje wiersze.

Rysa wygląda niepozornie, sięga w głąb,
zmienia strukturę, drapie od środka.
Nie wkładaj w nią palców. Poszarpane brzegi
coraz mniej przystają do siebie. Mogą się rozejść.

Smutek, bo rozpacz to za duże słowo,
znika, kiedy szare chmury od góry podświetla
pomarańczowy blask. Nie tylko księżyc jest księżycem
bez sonaty, wszystko jest sobą bez nas.

Nieoznaczoność wynika z natury rzeczywistości.
Na nic metody i instrumenty.
Zmiana nie istnieje. Jest tylko przepływ.
Śnieg spłynie, nowa trawa będzie w sam raz.

0 

21grudzień2016

Happy Christmas

Autor: elkaone. Kategorie: Moje wiersze; Wiersze poważne.

Miasto wygląda jak stos suwenirów. Pamiętacie, że kiedyś pisało się
souveniry? Na biurkach i kredensach wśród koronkowych serwetek
straszyły wściekle pozłacane Wieże Eiffla. Potem nikt nie miał odwagi
na wjazd. Wszyscy wiedzieli, że na tym szpicu nie można stanąć.

Miasto wygląda jak stos suwenirów. Błyszczy, obiecuje cuda i szczęście.
Obiecanki cacanki. Szczęścia nie można kupić nawet w grudniu, który
zaczyna się w listopadzie. Precz z błyskotkami i nieracjonalnym
gospodarowaniem procesem wydatków. Bye bye świąteczne kredyty!

Miasto wygląda jak stos suwenirów. Utajniono Domarusa
otwierając drogę oszczędnościom.  W ten sposób wysoki wydawca
walczy z niską świąteczną gorączką.  Z oszczędności kupisz bombonierkę
– kopię miasta. W czekoladce czeka perła. Trafisz na nią, złamiesz ząb.

Stos suwenirów pachnie skwaśniałym winem i oczekiwaniem,
choć wiadomo, że czekać nie ma na co. Nadzieja umiera ostatnia.
Śpiewa na towarzyską nutę, fałszując niemiłosiernie. Na przedmieściu
mdłe światło latarni sączy się przez liście. Czasem błyska się bez ambicji.

0 

12wrzesień2016

O obrotach

Autor: elkaone. Kategorie: Moje wiersze.

Samolot w słońcu zostawia po sobie ślad, ścieżkę, która coś nam wskazuje.
Parę drzew wskazuje ten sam kierunek. Intencje wydają się podejrzane.
Polizanie błyszczącego liścia grozi śmiercią. W jaskrawości coraz częściej
myślimy o ostrożnym świetle jesieni.

Wracamy na ziemię. Na ścianach dają po oczach graffiti,
seks księżniczki z odległych galaktyk przytulają się do androgynicznych androidów
albo rozdętych bicepsów. Psychodeliczne błyskawice burzą, a może budują, atmosferę.
W kącie lekko zatarte graffiti ostrzega: na wszystko  przyjdzie czas, a wtedy będzie las.

II.

A tymczasem ostrz, kobieto,  ostrz.
Wszystko, nawet tępe ołówki.
Ostrz, kobieto,  ostrz,
przyprawy są remedium na nudę.

Ostrz, kobieto,  ostrz.
Nakłuj blade,  zarumień je krwią.
Ostrz, kobieto,  ostrz,
Wykręcaj się siostro ostro.

0 

18czerwiec2016

Nice guys

Autor: elkaone. Kategorie: Moje wiersze.

Byłam w kinie, film okazał się tylko nudny. Najlepsze ciacho
spadające trzy razy z dużej wysokości staje się płaskie.

Byłam na lodach, okazały się tylko zimne.
Topiły się powoli w cieniu brzydkiego pomnika.

Byłam na spotkaniu. Ból drzemał, więc nie było do końca stracone.
Czasami tylko przypominał, że nie jestem sama.

Byłam u dealera. Tłumaczcie to sobie, jak chcecie.
Było interesująco i na pewno tam wrócę.

Byłam rejestrować skarb. Bez rejestracji ani rusz.
Chyba żeby zamieszkać na bezludnej wyspie.

Byłam bezsenna. Chociaż bardzo senna.
Byłam w lustrze. Nie byłam tam sama.

Byłam w deszczu, byłam w mieście,
a z powrotem mnie przynieście,

bo się w deszcz zapatrzyłam.
Było nie było – byłam.

0 

19maj2016

Taking the risk

Autor: elkaone. Kategorie: Moje wiersze.

Jeśli coś wciąż zajmuje twoje myśli,
jest warte podjęcia ryzyka,
pisze producent z Bangladeszu
na polecenie powściągliwego producenta.

Skądinąd skłonna do podejmowania ryzyka
I jednocześnie powściągliwa, a także uwiedziona
głęboką czernią, nabywam drogą kupna
produkt pracy bezlitośnie wykorzystywanych
małych rączek, bo trudno kupić coś,
czego nie wykonałyby czarne albo żółte.

Ta refleksja będzie mi towarzyszyć
w trakcie eksploatacji produktu,
dopóki napis nie zblaknie mimo zastosowania się
do wymogów producenta, aby prać w temperaturze
30 stopni, choć wyjściowo produkt przeżył znacznie wyższe.

0 

8kwiecień2016

Moje zdanie z Piotra

Autor: elkaone. Kategorie: Moje wiersze.

Już widzę, jak słysząc „zdanie z Piotra” sięgacie po Biblię
albo przypominacie sobie wiersz Jarniewicza,
co jednak niewiele wyjaśnia, chyba że okazaliście się
tak ciekawi lub staranni, żeby zajrzeć do końcowej noty.
Mnie trafiło się to fuksem.

Ja wzięłabym zdanie z innego Piotra.
Chętnie wykorzystałabym większość jego zdań,
wtedy byłyby to lepsze wiersze, ale z pewnością nie moje.

Jednego już użyłam, dzisiaj więc nic o jaskółce,
ptactwo nie będzie tematem tego wiersza.

Otwieram na przypadkowej stronie i widzę
„słodką usłużność słów.” Moje, gorzkie,
chimeryczne i wolne, nie chcą być mi powolne.
Potrzebują tresury.

0 

4kwiecień2016

Demosteneska

Autor: elkaone. Kategorie: Moje wiersze; Wiersze poważne.

Język zamarzł tej zimy, a w każdym razie skołczał.
Sztywny nie obracał się w ustach, uwierał,
całkowicie utracił właściwości komunikacyjne.

Może trzeba było bardziej się starać,
Gimnastykować go, ale nie ma we mnie
materiału na Demostenesa.

Albo coś gada albo niech idzie w diabły.
Teraz po zimie lato i rachuby na wiosenny rozruch
przeskoczyły do następnej ligi.

A język znów na przekór ? nienowoczesny,
nie lubi złości, woli śpiewać z ptakami.
Pięknie rewanżują się za słonecznik.

Opus magnum o obrotach ciał językowych
mozolnie przebija się przez pokłady
błota, w którym język grzęźnie coraz głębiej.

0 

Kategorie

Linki poetyckie

Ludzie i miejsca

Archiwa