18 lipiec 2011

Misja

Autor: elkaone. Kategorie: Moje wiersze .

Wydawało się, że już umarła,
zniknęła, nie istnieje:
siłaczka, naprawiaczka  świata,
pocieszycielka strapionych mężczyzn.

Za każdym razem zabijam ją od nowa
i kiedy jestem już pewna, że wreszcie się udało,
odrasta jak nowotwór,
tłumaczy uparcie, że istnieją lepsze światy,
choć nie są  im do niczego  potrzebne.

Jak i to nieustające źródło chorobliwego optymizmu,
niechcianego zrozumienia, ostatecznie kończące
kolejny raz w tym samym rynsztoku.

Komentarze (4)

kołodziejski:

19 lip 2011 o 20:06.

Bardzo dobry! Ament ( co znaczy, że nie mam nic więcej do powiedzenia)

elkaone:

19 lip 2011 o 20:14.

Mówi się trudno. dzięki.

Ludwik czy Marek:

19 lip 2011 o 21:43.

Droga Peelko, pojadę romantycznie i patetycznie do bólu: nie dasz rady zabić tęczy, słońca, wiatru itp. Owszem możesz przymknąć okno, zasłonić roletę, ale słońce, tęcza i wiatr wciąż będą się miały dobrze – podobnie ma się rzecz z dobroduszną, uśmiechniętą pocieszycielką strapionych mężczyzn :-)
Instynktownie oceniam, że taki wiersz możesz napisać Ty, Elu i spod Twojego pióra jest świetny i bardzo przyjemnie działający na czytelnika.

Podpisuje się pod Ament Marka :-)

elkaone:

19 lip 2011 o 22:30.

Bardzo to miłe, co piszesz, ale na to muszę napisać, jak nadporucznik Lukas: wy mnie jeszcze nie znacie, Szwejku, ale wy mnie jeszcze poznacie!

Zostaw komentarz

Kategorie

Linki poetyckie

Ludzie i miejsca

Archiwa