19 czerwiec 2012
Mekanoteka
Autor: elkaone. Kategorie: Moje wiersze .
Czytam Poranek poematu. Myślę sobie:
też mogę być jak Schuyler i włączam jego muzykę.
Carly nie porywa mnie, ale słucham z przyjemnością.
Gorzej z Mado. To za wielki głos na Oczarowanie,
krzyczy o tym, o czym powinno się szeptać,
jak Gary do Audrey once upon a time.
Zielone oko mruga wzruszone, kiedy
w daremnym usiłowaniu stworzenia czegoś,
do czego nie jestem stworzona, próbuję wykrzesać to
z kredek Kooh-I-Noor i ani mi się marzą diamenty.
Mażę, a strategiczne mapy Wojska Polskiego ubożeją
o kolory od tatusia. Jednak to nie one prowadzą mnie dalej.
Moja ścieżka to litery i dźwięki. To dzięki nim docieram
do Schuylera zasłuchanego w kobiece głosy
myśląc: słucham nie gorszych, może lepszych.
To moje kredki.
Komentarze (4)
kolodziejski:
19 cze 2012 o 22:30.
Więc tak: wszystko razem stanowi taką mieszankę, że eksplozja jest nieunikniona. I ta zapowiedź jest zrealizowana, i to jak !
Bardzo mi się podoba, z naciskiem na bardzo
elkaone:
19 cze 2012 o 22:49.
Dziękuję Mieszanka dość niespecyficzna, więc nie spodziewałam się eksplozji, ale dobrze, że nie niewypał.
Ludwik czy Marek:
21 cze 2012 o 6:51.
Faktycznie mocne zestawienie rekwizytów, jednak układają się naturalnie. Zaskoczyła mnie marka kredek czeskiego producenta – tzn ciekawy jestem dlaczego jest w wierszu istotna.
Wracając do samego wiersza, mocno działa na mnie atmosferą – słuchacza/czytelnika będącego jednocześnie twórcą. Może to sugestia, ale wiersz, mimo konkretnie zarysowanej sytuacji, w jakiś sposób wpisuje się w konwencję oniryczną.
elkaone:
21 cze 2012 o 7:52.
Dlatego, Marku, że w dzieciństwie peelki były nieosiągalne i tatuś przynosił je z pracy, co wzbudzało wielką zazdrość wśród dzieci, które miały tylko jakieś byle jakie kredki polskie
Tym razem to nie zapis snu, ale zapętlenie sytuacji z dzieciństwa z wrażeniami z lektury – świat się kręci w kółko, czy nie stąd się bierze deja vu? Dziękuję.