2 marzec 2025
Guta
Autor: elkaone. Kategorie: Moje wiersze; Wiersze poważne .
Ćwiczył codziennie, zakładał twarze
i zdejmował jak ubrania.
Każdemu pokazywał inną.
Zły wygląd to tylko przesąd, mówił.
Umiał być ekonomem, ulicznikiem, hrabią.
Jedno spojrzenie wystarczyło, znikał,
jakby się zapadł pod wodę.
Te dwie były pszenno blond. Błękitne oczy starszej
już dawno zamieszkały w krainie melancholii,
młodsza stała się jej matką.
Prosił, tak ją prosił,
wracał za mur, wychodził, wracał.
Chodź, mówił, chodź, tam już kwitną kwiaty.
Mam karabin, uratuję nas.
Akurat to była niedziela, kręciła się karuzela.
W językach ognia zobaczył ich jasne włosy.
Zostaw komentarz
Zaloguj się, by móc komentowaą.