28 październik 2013
Dzień w którym umarł Lou Reed
Autor: elkaone. Kategorie: Moje wiersze .
Iggy wciąż żyje w martwym samochodzie, chociaż inni
umierają bez opamiętania. Tak sobie postanowił i tego się trzyma.
Ani się wzdrygnie, kiedy obok samochodu przepływa wielka suszona ryba.
Nic nie jest w stanie go zdziwić. Nie takie rzeczy widział, czasem nawet
za nimi tęskni. Pogadali sobie kiedyś o nich z Tomem. Nie ma jak
czarno-biała rozmowa o kolorach. Pod jej wpływem blednie nawet
czupryna Toma.
Trzeba mu powietrza, więc otwiera okno, ale skąd miałby wiedzieć,
że wiatr nie idzie na żadne układy. Nie ma zamiaru zgrzecznieć,
wyje jak porzucony pies. Głos, który nie umie się wydobyć.
Walka o ramę podstępnie przeistacza się w walkę o ramy.
Lub ich brak. Iggy zaczyna się gubić, ale w końcu co za różnica?
Grunt, że wciąż ma siłę.
Chciałby posłuchać mandoliny, jest w nastroju sentymentalnym,
a tu tymczasem rozmowa przy obrusie w kratkę. Cóż za banał!
Więc wraca do wiatru, krzyczy: let?s scud! Ale wiatr nie potrzebuje
pasażera. Dmie, kędy chce. Mówi: bujaj się, Iggy, la la la la lalalala.
La la la la lalalala la la. Szaleństwo należy do mnie.
Spauzuj.
Komentarze (6)
marek kołodziejski:
29 paź 2013 o 9:54.
Iggy się wije i oplata ten wiersz, a Jarmusch łączy wszystko jednym okiem, bo kamery są na jedno oko. Tom stuka w pianinko równo, co i tak nie pomaga, bo rozstrojone. I tak się to plecie, jak w tym wierszu. W zmiennym rytmie filmów, obrazów, które w pamięci są piękniejsze niż były w kinie. Pamięć kręci swój własny film, w tym filmie Lou Reed nie umiera, tylko nagrywa nową płytę, albo gra stary koncert, a my go słyszymy pierwszy raz.
Rolka z filmem się kręci, projektor szumi. – Elżbieto, zapalimy?
elkaone:
29 paź 2013 o 10:06.
W tym towarzystwie wypadałoby, choćby z uwagi na pamięć dawnych czasów I dlatego starałam się zrobić taką stop klatkę, żeby już tak zostało. Choć wiemy, że się nie da, ale co tam! Niby wszystko przegrane, e pur si muove!
Dorota:
29 paź 2013 o 11:24.
z przyjemnością przeczytałam. i zobaczyłam.