7 grudzień 2008

Druga śmierć

Autor: elkaone. Kategorie: Moje wiersze; Wiersze poważne .

Baruszku, Baruszku, woła mama,
wyjdźże już z tego kąta, zostaw książki,
wypatrzysz oczka. Idź się lepiej pobawić z dziećmi.
Ciepła ręka odgarnia spadające na czoło czarne loczki,
uparcie wymykające się spod czapki.

I znowu ten sen, myśli Benedykt,
dlaczego mnie prześladuje?
Mamo, nie wołaj tak głośno,
przecież Baruch umarł, przez siedem dni
wszyscy chodzili w skarpetkach,
mełli kadysz w zaciśniętych ustach.

Kaszle, wzdycha – nie jest łatwo umierać dwa razy
bez materialnej duszy, choćby ważyła ledwie parę gramów,
bez starego boga, choćby i był gniewny.

Znowu kaszle. Jakie umierać, myśli,
przecież byłem i jestem wieczną substancją.
Nic się nie zmienia. Położę się i zasnę.
Wszystko i tak jest zapisane.

7.12.2008

Zostaw komentarz

Kategorie

Linki poetyckie

Ludzie i miejsca

Archiwa