15 wrzesień 2011
Bez cienia
Autor: elkaone. Kategorie: Moje wiersze .
Od pierwszej chwili trafiasz w światło
Tak intensywne, że zdaje się wsysać wszystko,
Szafir, który daje się polubić, zieleń, która w końcu
Będzie musiała wytrysnąć sokiem.
Tu nie ma miejsca na łagodne odcienie
Okrutnych kwietni w Paryżu czy Londynie.
Count Basie wypada zbyt blado.
Tu trzeba kogoś, kto nie da się
Zagłuszyć cykadom. Znasz Jingo?
Tak, Eric z Carlosem dają radę!
Słyszysz całą jaskrawość, wchłaniasz ją,
Wysysasz jak ostrygę. Ten smak zostaje
Na języku, na podniebieniu.
Będzie ci wyostrzać blade kwietnie.
Komentarze (2)
kołodziejski:
15 wrz 2011 o 21:24.
Clapton gra na Stratocasterze, Santana na Ibanezie. I ta uwaga nie jest bez związku.
Aha, bardzo podoba mi się rozmawianie z Panem Eliotem! A przy okazji, calkiem bez związku, zazdroszczę aury. Skoro Basie się przegrzał, to jest , jak lubię
elkaone:
16 wrz 2011 o 13:38.
Pewnie, że nie bez związku, bo sądzę, że stąd ten efekt, chociaż się nie znam No, jest, na pewno nie, jak w panaeliotowym kwietniu!