17 maj 2008

Cyrk

Autor: elkaone. Kategorie: Anna pa, pa (Anna Tomaszewska); Wiersze przyjaciół .

Anulko, Anulko – mówił do mnie ojciec,

ale tylko w niedzielę, kiedy pachniał wodą jucht

lub przemysławką intensywniej niż pelargonie w oknach.

Pastował czerwone buciki do kościoła,

i do cyrku. Bałam się powiedzieć,

że nie cierpię cyrku, bałam się zaglądać w oczy koniom,

klaunom, a najbardziej przerażały szpary

w drewnianej podłodze między rzędami krzeseł

i że cyrkowy namiot zdmuchnie wiatr.

Zachowujesz się jak paniątko – mówił ojciec.

Kupował bilety najbliżej areny, gdzie piach parował

zwierzęcym moczem. Jego koszula ciemniała na plecach

kiedy wręcz tężał cały – obserwując dziewczyny

fruwające pod kopułą. Miałam lepkie ręce od waty

cukrowej, konie rżały, bat śmigał szybciej niż szminka

klauna spływała z ust, bardziej czerwona od pelargonii,

bardziej czerwona od bucików, które pokrywał pył

spod kopyt galopujących koni. Zaglądały mi w oczy co okrążenie.

Zostaw komentarz

Kategorie

Linki poetyckie

Ludzie i miejsca

Archiwa