17 maj 2008
Przed snem
Autor: elkaone. Kategorie: Anna pa, pa (Anna Tomaszewska); Wiersze przyjaciół .
(z dedykacją dla T.M)
Zaciskam powieki i nie ma ciebie, a ja staję się Kławdią Chauchat,
nieśmiertelnym gestem ręki poprawiam włosy, a młody Castorp
opowiada o śmierci tak, jakby wreszcie przestała mieć znaczenie;
nie modlimy się tylko dotykamy grubych murów kościoła, małych
zakratowanych okienek zakrystii, w którą nigdy nie wpada słońce
ale słońce wpada we mnie, w Kławdię Chauchat z gestem ręki
zatrzymanym na wysokości karku, zaklętym w nieśmiertelność;
spacerujemy po skwerze przed kościołem – wybrukowanym
wielkimi kamiennymi płytami, patrzymy na nie, jak gdyby
były naszą własnością i na czas, jakby też, tylko do nas należał.
Dotykasz mojego policzka palcami (przypominają miękkość rąk
księdza ze wsi Davos), oddycham szybciej niż kroki przechodniów
za oknem, otwieram oczy i proszę: Napisz coś o mnie, napisz,
że jestem narwana, chora albo słodka i żeby ta opowieść
nadawała się do druku, żebym mogła o sobie czytać przed snem