15 maj 2008
Pętla
Autor: elkaone. Kategorie: Moje wiersze; Wiersze poważne .
Ta ukochana, biała nasza młodość
każe nam ruszyć w drogę bez wahania
ruszamy zatem, ale niezbyt spiesznie,
w końcu przed sobą mamy całe życie.
Trzeba zobaczyć wszystko, co istnieje,
nie ma powodu jednak, by się spieszyć.
Pływamy w morzach, brodzimy w strumieniach,
czasem pod górę wspinamy się śmiało,
żadnych zawrotów głowy, czy zadyszki.
Więc przyspieszamy, poganiani żądzą
poznania, doznań, dotarcia do sedna.
Droga wydaje się prosta, przynajmniej
my nie widzimy na razie krzywizny
(trudno się dziwić, że tak bardzo późno
ludzie odkryli prawdziwy kształt ziemi).
Zresztą naprawdę w głębi serca ciągle
powątpiewamy w tę dziwną kulistość,
której objawy są tak niepoważne.
Idziemy zatem dalej, wprost przed siebie,
nie bez zakrętów jednak i postojów.
Czasem wchodzimy do ślepych uliczek,
potem się trzeba cofać, a czas płynie.
Ciągle nie wiemy, ile to już drogi
mamy za sobą; krzywizna zasłania
tę, co została, nie widzimy celu.
Gdy wychodzimy na ostatnią prostą,
która wyłania się zza horyzontu,
uderza w oczy dobrze znany obraz
punktu, z którego ruszyliśmy w drogę.
I to jest dla nas ostateczny dowód,
że ziemia jednak naprawdę jest kulą,
a my wracamy tam, skądeśmy wyszli.
A nasza biała, śnieżnobiała młodość
powróci do nas, chwyci nas, ukryje,
śnieżnobiałym całunem, z bieli swej wysnutym,
spowije nas, spowije.
15.05.2008