30 kwiecień 2007

Maje

Autor: elkaone. Kategorie: Moje wiersze; Wiersze poważne .

Pochody były ekstra. Trzeba było wprawdzie

wstawać wcześnie (za wcześnie na to było zawsze),

a potem odstać swoje, wynudzić się, zmarznąć,

i obejść kwartał ulic, czasem pięć kwartałów,

zręcznie wykręcić sianem od wielkiej szturmówki

albo przepięknej dykty (takiego billboardu),

malowanej sloganem, ale potem wreszcie

zasłużoną nagrodą były  świetne lody,

pierwsze tej zimnej wiosny z wspaniałej cukierni

przy dawnej Świerczewskiego (teraz Piłsudskiego).

Do dziś się nic nie może równać z tamtym smakiem.

Lody zgorzkniały trochę w sześćdziesiątym ósmym,

kiedy w wiosenną czerwień wmieszały się nagle

czarne wstążki i kirem zakryte sztandary.

Ale na niezbyt długo, bo przecież sjoniści

uciekli do Syjamu. I było po krzyku.

A potem przyszły czyny. Po czynach tradycja

całkiem nowa i świecka kazała pić wódkę,

aby uczcić solennie dokonane dzieło.

Jedno stoi do dzisiaj. Całkiem duże drzewa

wyrosły na pustyni, niepewnie sadzone

z totalną ignorancją ręką miejskich dzieci.

Jeszcze było wesoło – do chwili, gdy dzieciom

tamtych dzieci do picia dano płyn Lugola.

To był koniec zabawy. Początek odmiany?

Pora była po temu. Teraz nas utula

swoim miękkim dotknięciem maj kapitalizmu.

W miejsce szturmówek krzyże po przydrożnych rowach,

utrwalające pamięć po nowych wyznawcach

najdłuższych weekendowych przygód Europy.

30.04.2007

Zostaw komentarz

Kategorie

Linki poetyckie

Ludzie i miejsca

Archiwa