9 luty 2015

Drumming

Autor: elkaone. Kategorie: Moje wiersze .

Wychodzę z domu wprost w tę dziwną porę
roku i dnia, bliżej nieokreślone coś.
Idę, skacząc po kałużach, przez chwilę
chcę śpiewać jak Kelly, ale nie lubię,
jak coś narzuca mi rytm.

Zostawiam perkusję za sobą samej sobie.
Moje serce nie mieści więcej deszczu.
Pociąg błyska na wiadukcie i czym prędzej
odjeżdża. Zostają ciemne kałuże
i moje deszczowe dłonie, panie Aragonie.

Komentarze (2)

marek:

9 lut 2015 o 21:48.

Chodzenie i skakanie, nucenie i mruczenie, a dookoła deszcz, kałuże pełne deszczu. Deszcz bębni, ale to tylko tak się mówi, bo skąd pewność, kto bębni? Bęben z kałuży?
Ale na szczęście pojawia się pan Aragon i można wszystko zwalić na niego, całą wodę z kałuży i deszcz, który pada i nie chce przestać.
I co? Nic, śpiewamy, trzy – cztery…..tak, ale kto zaśpiewa muzykę Reicha? Tylko wiersz, otóż to!

elkaone:

10 lut 2015 o 12:51.

Otóż w ogóle nie ma niczego takiego jak pewność. Świat nieustannie nas mami, a my dajemy się uwodzić złudzeniom, choć wiemy, że nimi są.
Dobrze chociaż, że poeta ma na kogo zwalić winę :-) I próbuje wierszem zagrać coś niepodrabialnego.
Dziękuję, Marku.

Zostaw komentarz

Kategorie

Linki poetyckie

Ludzie i miejsca

Archiwa