14 lipiec 2014
BŁOGOSŁAWIONY GIPS, SZNUREK I DRUT
Autor: elkaone. Kategorie: Marek Kołodziejski .
Powiedzmy, że to będzie upalny dzień, upalny wiersz,
gdy pije się litrami i te same litry, nami przemienione,
zostają jako nasz ślad. Idąc tym tropem niechybnie
wpadniesz na mnie, a później na wiersz. Czy on jest mój?
Wiersz jest niczyj, jak niczyja jest woda, ziemia i niebo.
Jestem niczyj, mówię, a wiersz to powtarza, bo wiersz
teraz ma etat suflera-pomagiera, który tasuje powietrze
do nowego rozdania. Obstaw. Mnie, wiersz, co innego?
W tym upale, który opiewamy i wyśpiewujemy cieniem,
widzieliśmy figurę ponad miastem. Wiersz powiedział:
dobrze, że on jest z gipsu i patrzy ? nie patrzy na nich,
bo gdyby mógł zobaczyć, to świat byłby z gipsu i potu.
Komentarze (4)
elkaone:
14 lip 2014 o 19:10.
Skoro sam nie publikujesz za wiele, może tą drogą pokażę, co tak lubię w Twojej poezji. Wiersze, które są swoje, a jednak jakby trochę moje, choć pozornie niczyje.
marek:
14 lip 2014 o 21:03.
Jakby to powiedzieć? Ten wiersz przypomina mi wiele spraw, ale mówię o upale i gipsowej, przynajmniej tak wygląda, figurze. Klimatyzacja w Mercedesie ledwo dawała radę.
Dzięki
P.S.
O najważniejszym nie wspomniałem, jak zawsze, ale o tym pamiętam
elkaone:
14 lip 2014 o 21:14.
A wg mnie wiersz mówi o najważniejszym – o tym, że jest niczyj, wolny. Ale co ja tam wiem, pewnie coś kryje na dnie?
marek:
14 lip 2014 o 21:17.
Masz rację, wiersz to mówi. Opowiadam, co pamiętam z powodów wiersza