16 maj 2007
Imiona
Autor: elkaone. Kategorie: Moja proza; Varia .
Zawsze lubiłam imiona. Nie rozumiałam sensu wyrażenia ?nomina sunt odiosa?. Dużo później usłyszałam o ich tajemnych znaczeniach, o duszy, którą można wykraść komuś, kto zdradzi nam swoje imię prawdziwe. Nie chciałam, żeby ktoś ukradł mi duszę, nawet nie chciałam ukraść jej komuś, bo po co by mi był taki ktoś bez duszy? Więc mówiłam: myszko, kochanie, paskudo, mały. A imiona zachodziły w głowę, dlaczego nie są już potrzebne. Tęskniły za swoim dźwiękiem. Potrzebowały go. Nie chciały już wiązać się z duszą. Chciały po prostu być. Poniewczasie próbowały się że mną porozumieć. Obiecywały, że mimo ujawnienia nie dopuszczą do kradzieży duszy, że mają specjalne zabezpieczenia, gwarantowanej wysokiej jakości. Tłumaczyły, jak im przykro, że ich rola tak bardzo zmalała – przecież bez ich winy.
Ze mną to może by się jeszcze jakoś dogadały. Ale z nim? O tym już w ogóle nie mogło być mowy. On nie używał nie tylko imion, ale i substytutów. Pytałam: no dobrze, ale co robisz, kiedy chcesz kogoś zawołać? Po prostu idę do niego, wyjaśniał spokojnie.
No dobrze – drążyłam – ale jeśli kogoś chciałbyś szczególnie wyróżnić, zindywidualizować, oddzielić od masy, określanej obojętnymi zaimkami. Trudno powiedzieć ?ty? tak, żeby było słychać dużą literę, choć nie twierdzę, że to niemożliwe, a poza tym tych dużych ?T? też by się parę znalazło. A to jedno, jedyne imię?
To jedno jedyne imię jest niewymawialne.
To zakończyło dyskusję nieodwracalnie.