11 wrzesień 2013
Dorzecze
Autor: elkaone. Kategorie: Moje wiersze .
Kto pamięta szyldy ?Prężenie firan??
Bardzo mnie śmieszyły, bo oczami duszy
widzę wtedy osiedlowy klub fitness
albo playboya ze złotym łańcuchem
wplątanym w kudły wystające
spod koszuli rozpiętej do pasa.
Ale do rzeczy. Naciągało się firany
(koniecznie firany, nigdy firanki)
na wielką ramę i tam ukrochmalone
czekały, aż po wyschnięciu będą mogły
stać samodzielnie. Albo wisząc sztywno
reprezentować dobrą panią domu.
Duchowo bliższy mi jest blejtram,
choć nie umiem narysować nawet domku.
Zawsze to sztuka. Ze sztuk domowych
preferuję gotowanie, z firankami, a tym bardziej
firanami mi nie po drodze.
Dlaczego w dobie wszechobecności tworzyw sztucznych
wspominam ukrzyżowane bawełniane firanki?
Tak mi dzisiaj przyszło do głowy, że od urodzenia
lawiruję między A i B. Każde ciągnie w swoją
stronę, jak te pociągi, co to nigdy nie umiałam policzyć,
kiedy dotrą do celu i który pierwszy. Albo jak uregulowana Wisła
kontra nieuregulowana Odra. A ja rozpięta między dorzeczami
staram się wykruszyć krochmal.
Komentarze (6)
marek kołodziejski:
11 wrz 2013 o 10:10.
Dorzecze, więc do rzeczy. Ku rzeczy wiodą nas firany. „Prężenie firan” lepsze od prężenia muskułów, a zadania z pociągami mogą się przyśnić każdemu. Dziś śniło mi się, zamawianie jakiejś skomplikowanej trasy, mimo wysiłków do rana nie rozwiązałem problemu.
Więc rzecz w rozdarciu? W tajnych rytuałach innej epoki? W mrocznych mechanizmach magla, który skrzypiał i terkotał, albo w precyzji łapania oczek w zakładach repasacji pończoch? Gdzieś tam jest początek rozdarcia, bo bawełna łatwo się pruje, krochmal się kruszy i wciąż nie wiadomo ku czemu i po co. Ale się kręci korbką, co ja mówię, korbą i leje się olej na tryby, a miejscami wciska bursztynowy towot. I tak się to kręci pomiędzy dwoma rzekami. Pomiędzy, pośrodku, w prześwicie. Trzeba patrzeć, żeby zobaczyć naprężone firany.
I popatrz, jakoś nie ceruje się rozdarcia. Ba, nawet nie wypada tego robić. Dorośli tego nie robią, żyją tak, jakby wszystko było całe, w jednym kawałku i nie wymagało naprawy.
Krochmal, krochmal lepił palce i złaził błoną, taka druga skóra, odbitka palca, kopia firany. Punktem honoru były wielkie gary krochmalu, gdzie jest ten krochmal i te firany? Gdzie duma?
Do rzeczy, do sedna, a tam rozdarcie.
I nad brzegami rozdarcia siedliśmy i pisaliśmy wiersze.
Dorota:
11 wrz 2013 o 18:00.
ciekawy męski komentarz i jak Was znam – trafiony na 100%
ja mam tam swoje dalekie dopływiki i kałuże w tym dorzeczu, ale mniejsza o to, pewnie niedrożne. ważne że skoro mam podobne repasacyjno/maglowo/prężeniowe korzenie, wiersz we mnie nieźle pływa i mam z tego wiele dobry wiersz
„Bardzo mnie śmieszyły, bo oczami duszy
widzę wtedy” – tu swędzą mnie czasy, choć wiem, że na pewno zabieg zamierzony przez Ciebie.
elkaone:
11 wrz 2013 o 19:08.
Może powinniśmy kiedyś opublikować tomik moich wierszy ? na drugiej stronie każdej kartki z Twoimi komentarzami (tak jak się robi np. w dwujęzycznych wydaniach). Byłby to w pełni uprawniony tom dwojga poetów
A co cerowania, sądzisz, że cokolwiek by to pomogło? Nie da się, a już na pewno ja nie umiem A poza tym przecież nie chcemy zapominać, może właśnie, jakby wszystko wyciąć i skleić ponownie, łatwiej byłoby się rozpaść?
No to będziemy dalej pisać nad brzegiem tej rzeki (nawiasem mówiąc, zabawne, pomysł na wiersz zaczął się od prawdziwej rzeki, a nawet dwóch, z którymi miałam bliżej do czynienia).
elkaone:
11 wrz 2013 o 19:13.
Eeetam, nie przesadzaj z tą drożnością, pewnie rezonuje w każdym, kto pamięta prężenie firan
Z tą gramatyką wiem dokładnie, o czym piszesz, zastanawiałam się nad tym długo i nie umiałam inaczej wyrazić tego, że widzę to, co było wtedy, w tym, co teraz.
Dziękuję, Doroto.
Ewa:
16 paź 2013 o 19:00.
Pani Łukawska – „Wielka Squaw” rozpinała firany (u nas się nie prężyło) za trzecim blokiem z miną szamanki. Nie śmiałam jej wtedy nawet powiedzieć „dzień dobry”, zeby wszystkie gwoździe nie wyskoczyły oburzone z ramy i zagwoździły mnie na śmierć za zdewastowanie Wielkiego Misterium.
elkaone:
16 paź 2013 o 19:11.
Ewo, tak, bo to było misterium, prężenie czy nie! Więc zero zdziwienia Twojej nieśmiałości. Dzięki.