5 styczeń 2012
Na końcu języka
Autor: elkaone. Kategorie: Moje wiersze .
Ciągle to jutro, jutro i znów jutro
Wije się w ciasnym kółku od dnia do dnia.
W szprychach coraz więcej piasku,
coraz go też więcej w oczach.
Myślisz, że to czas, ten, który bimba nam
przed nosem aż do ostatniej głoski?
Nie wierzę w czas. Gdzie się podziewa
wczoraj, przedwczoraj i ta cała banda?
Moim zdaniem chodzą jak lisek koło drogi;
my mozolnie próbujemy im nadać kierunek,
a droga kiepska, jak to u nas.
Więc właściwie jest swojsko,
a że czasem zazgrzyta w zębach?
Umówmy się, że to samum;
zaraz zrobi się egzotycznie i pociągająco.
To lepsze od marudzenia, że zimy ciepłe,
a lata zimne i w ogóle wszystko nie takie.
Zresztą życie jest tylko przechodnim półcieniem,
to pewne. Ale, zauważ, to wciąż jeszcze nie cień.
Komentarze (2)
kołodziejski:
5 sty 2012 o 14:41.
Nowy wiersz w Nowym Roku!
wiersza nie będę chwalił, bo wszystko widać, jak na dłoni. Mnie uwiodło pomieszanie wysokiego tonu, umówmy się Szekspir takim się posługuje, i absolutnie kolokwialnej poetyki wewnętrznego monologu. Niby nic nowego, ale swietnie zrobione i wciąga w lekturę.
Prywatnie ucieszyło mnie „unieważnienie czasu”, ale tego watku nie będę rozwijał.
Więc, do następnego wiersza, do następnej przygody
elkaone:
5 sty 2012 o 15:03.
Mnie Szekspir uwodzi niezmiennie swoim językiem, który jak dobrze wiesz, bywa kolokwialny do bólu (choć niekoniecznie w tym cytacie) i pozostaje wciąż aktualny mimo upływu tylu lat. Jest mi bardzo bliski. Może dlatego nie miałam żadnych oporów przed tym kolokwialnym monologiem.
A czas? Jak wiemy,od Einsteina, jest względny, co najmniej tyle
Dziękuję.