14 sierpień 2011
Wizyta
Autor: elkaone. Kategorie: Moje wiersze .
Na kozetce doktora Freuda w rozleniwionej muzie
budzi się odaliska. Powoli przypomina sobie,
jak malował ją Ingres. Jak zmultiplikowana na jego obrazach
wracała do dawno zapomnianego haremu.
Zbyt długo spała. Wyrusza.
Pochód się zbliża, każdy malarz dźwiga swoją odaliskę.
Ciężko sapiąc wędrują wzdłuż mojego łóżka.
Rama trzeszczy złowieszczo.
Nie ma końca procesji. Wciąż nowe postaci wychodzą
ze ścian i zanurzają się w nie ponownie. Patrzę, jak nikną,
zostawiając mi frazę: koniec nocy, odaliski w oddali.
Komentarze (4)
kołodziejski:
14 sie 2011 o 18:08.
I oto punkt wyjścia dla mojego wiersza! Świetny. Gratuluję i dziękuję za inspirację
elkaone:
14 sie 2011 o 18:26.
Miło być inspiracją dla takiego dobrego wiersza. Jego odmienność dowodzi, jaka ilość twórczych pomysłów może się zmieścić w jednym rekwizycie.
Ludwik czy Marek:
1 wrz 2011 o 18:30.
Niezwykła atmosfera Rejestrator snów wciąż działa,
zapisał męskie fantazje wymykające się z ram.
Sporo skojarzeń podczas czytania. Świetny!
elkaone:
1 wrz 2011 o 18:55.
Dziękuję Ciekawostka: fraza „odaliski w oddali” naprawdę mi się przyśniła.