5 lipiec 2011

Maska

Autor: elkaone. Kategorie: Moje wiersze .

Jak trwoga, to do Boga. Komunał, co?
A taki zawsze chciałeś być oryginalny,
wielki Francisco, inny niż wszyscy.

Sądzisz, że wystarczy się wystroić w habit,
żeby go oszukać?
To, że ty jesteś ślepy, nie znaczy, że on jest.

Swoją drogą ma poczucie humoru.
Nie starczyło, że zabrał ci słuch,
w końcu nie jesteś Beethovenem.

Musiał się nieźle bawić, jak mazałeś
te swoje bazgroły z nosem przy płótnie.
Nocami słyszałem chichot.

Słuchaj! Przecież umiesz czytać z ruchu warg,
Głuchota nie przeszkadzała ci pytlować z Albą
ani słuchać zachwytów.

Sądzisz, że to dość dzielić imię z biedaczyną?
Trzeba ci przyznać, że byłeś mistrzem szopek.
Niepodobnych do jego.

Liczyłem, że opowiesz, jak cię przyjęto,
przepasanego sznurem z węzłami,
jak się tam przyjmuje hipokrytów.

O czym ty myślisz? O czym myślisz TERAZ?
Mów do mnie. Czemu nigdy nic nie mówisz?
Nic, znowu nic. Jak zawsze.

Komentarze (4)

marek k:

5 lip 2011 o 22:37.

Rewela! Monolog dramatyczny idealnie skrojony. Bardzo mi się podoba, że tak powiem, jak zawsze :)

elkaone:

5 lip 2011 o 22:46.

Że tak powiem, bardzo mi miło, ale czekam wreszcie kiedyś na krytykę :-)

Ludwik czy Marek:

6 lip 2011 o 16:29.

Nie poznałbym Ciebie po tym wierszu, Elu.
Przejmujące zamknięcie i ogólnie niezły pazur języka :-)

elkaone:

6 lip 2011 o 16:33.

Mam nadzieję, bo nie chcę pisać wciąż tak samo :-) A zakończenie zawdzięczam/my Eliotowi, dlatego takie dobre.
Dodatkowo od lat mnie fascynuje Goya. Dodajmy – mocno kontrowersyjny.

Zostaw komentarz

Kategorie

Linki poetyckie

Ludzie i miejsca

Archiwa