5 wrzesień 2010
Historie rodzinne
Autor: admin. Kategorie: Marek Kołodziejski; Wiersze przyjaciół .
1.
Poszedłem tam. Miałem aparat, ale
nie robiłem zdjęć. Chciałem popatrzyć.
Ktoś inny nic z tego nie zrozumie.
Zdjęcie tego miejsca nie jest mi
potrzebne. Poszedłem popatrzyć.
2.
Długo mnie nie było
i kiedy już się pojawiłem,
to nie umiałem znaleźć
drogi. Wstyd mi było,
choć nikt nie widział.
Byłem tam sam jeden,
ale dalej jest mi wstyd.
Wiecie co? To dlatego,
że nie umiałem tego
zrozumieć, bo jak można
kochać, a później zniknąć,
odejść i nie wrócić?
3.
Nie ma już gołębi,
a w magazynie geesu
jest warsztat blacharski,
bardzo hałaśliwy.
4.
Kiedyś powiedziałem
Magdzie, że wciąż
opłakuję waszą szafę.
Magda się zdziwiła,
ale nie mogłem jej
tego opowiedzieć:
w tej szafie ćwiczyłem
bycie Żydem. To była
bardzo dobra szafa.
5.
O, z tego okna
oglądałem burzę śnieżną
z piorunami.
Wtedy nikt nie chciał mi
uwierzyć, a teraz jest to
bez znaczenia,
ale na wszelki wypadek
dodaję: tak było, naprawdę!
6.
Mam wasz zegar.
Nikt nie umie go naprawić.
Klucz do nakręcania
leży tam gdzie zawsze.
7.
Mama chce być
pochowana z babcią.
Ojciec ma leżeć z dziadkiem.
Mówię: mnie nie pytajcie
i zaraz milknę, bo po co pytać,
skoro już wszystko uzgodnili.
8.
To jest wiersz. Wiem,
zawsze miałem głupie pomysły.
Ale to jeszcze nic, wyobraźcie sobie,
że nie wolno mi zakończyć tego wiersza
słowami: bardzo za wami tęsknię.